Te upały muszą mieć jakaś misję.
Marzę sobie, ze jedna z nich to taka, by stopić mój tłuszcz- mój personalny, którego dorobiłam się, pożerając wieczorami sztuczne endorfiny, zwane przeze mnie duporostami.
Niech się stopi jak wszystkie kremy, balsamy, masła w moim domu.
Niech spłynie ze mnie jak woda z szafek piwnicznych, gdzie różnica temperatur doprowadza piwnice do płaczu.
Szlocha biedna tym upałem, chlipie, siorpie nochem.
A ja chudnę - przynajmniej w marzeniach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
każdy komentarz to dla mnie wielka radość - dziękuję!